Woda na młyn – roboty dodatkowe
Problem robót dodatkowych w zamówieniach publicznych na roboty budowlane jest szeroko dyskutowany, omawiany i interpretowany od wielu lat, głównie ze względu na dwie istotne kwestie wynikające z przepisów zarówno ustawy z 1994 r. o zamówieniach publicznych jak i ustawy z 2004 r. prawo zamówień publicznych, a mianowicie ich zlecania i rozliczania. Zamówienie na roboty dodatkowe stanowi odrębny przedmiot zamówienia udzielany w nowym postępowaniu prowadzonym w trybie zamówienia z wolnej ręki. Ich udzielenie następuje w wyniku zawarcia umowy w sprawie zamówienia publicznego. W jej treści strony regulują również kwestie wynagrodzenia wykonawcy z tytułu wykonania robót dodatkowych. Mimo pewnych nowelizacji, wciąż są to przepisy bardzo elastyczne.
Nierzadko zdarza się, że brak należytej kontroli egzekwowania procedur stwarza z urzędników i włodarzy - pozbawionych troski o publiczne pieniądze - rzeczników wykonawców. Praktycznie żadna inwestycja nie obywa się bez robót dodatkowych, często opiewających na kilkadziesiąt procent kwoty pierwotnie zaplanowanej na jej wykonanie. Odbywa się to tylko pozornie w majestacie prawa, i tylko dlatego, że kontrole prowadzone są sporadycznie, w większości wyrywkowo. Pozwala to hasać i sypać dowolnie pieniędzmi, zawsze we wcześniej obranych kierunkach i pod konkretne adresy.
O co konkretnie w tym wszystkim chodzi?
Jak wspomniałem wyżej, nie ma praktycznie inwestycji, która podczas realizacji nie ma poważnych robót dodatkowych. W kilkuletnim przedziale czasowym kwoty za nie płacone z pieniędzy publicznych przekładają się na miliony złotych. Na ile są one potrzebne, a na ile niepotrzebne decydują włodarze. Przy ich kwalifikowaniu nie ma większego ryzyka, kiedy ma się świadomość, że ryzyko wykrycia nieprawidłowości jest w takim samym stosunku, jak szansa głównej wygranej w totolotka. Ryzyko tym mniejsze, że cała operacja dzieje się w kręgu wtajemniczonych osób, a zakres robót dodatkowych określany na zasadzie zamówienia z wolnej ręki. Żeby zmniejszyć ryzyko do całkowitego minimum, wybiera się wbrew obowiązującemu prawu „jedynie słusznego” inspektora nadzoru. I pozamiatane.
Kto trochę otarł się o budownictwo i inwestycje doskonale zdaje sobie sprawę, że hasło „roboty dodatkowe” to sprawdzony klucz - wytrych i woda na młyn dla krętaczy i kombinatorów. Minimalne ryzyko pozwala naciągać kosztorysy i wyrywać dodatkowe (bardzo często nienależne, a i nie zawsze tym co trzeba) pieniądze z publicznej kasy. Okazuje się bowiem, że pomimo rzekomo czytelnych, transparentnych, na użytek publiczny więc uczciwych (przynajmniej tak myślał ustawodawca) przetargów oraz ogólnie dostępnych Biuletynów Informacji Publicznych (w skrócie BIP) oraz wielu innych instrumentów antykorupcyjnych – hasło „roboty dodatkowe” robi równie przewrotną karierę, jak za czasów ładnie brzmiącej ekonomii socjalistycznej.
Początkiem tej „dochodowej drogi” jest przetarg. Tej części pilnuje się niezwykle dokładnie, aby przebiegała zgodnie z prawem. Wszystko musi być dopięte na „ostatni guzik”, aby nikt nie podważył procedury jego przebiegu. Wykonawcy, żeby wygrać przetarg przedstawiają zaniżone oferty, czasami do tak niskiego pułapu, że obserwatorom stojącym zupełnie z boku aż włos staje dęba. Cenowa jazda w dół zdumiewa, ale przecież cena decyduje o wyborze wykonawcy jako jedyne kryterium. Wykonawca wybrany, robota rusza. W tym samym czasie rozpoczyna się opracowywanie zakresu „robót dodatkowych”. Później wystarczy „nakłonić” inwestora, który po „głębszym namyśle” i z „oporami” godzi się za te roboty zapłacić. Prawda, że nieskomplikowane? Bardzo proste, kiedy całością zajmuje się odpowiedni zespół ludzi. Na zasadzie tej prostej „procedury” interes się kręci, jak tralala. Tak od przetargu, do przetargu. Mieszkańcy się cieszą, bo robota wre. Koszt dla nich najmniej ważny, aby droga, kibel i jakieś tam mniejsze i większe duperele zadowoliły ich oczy. Włodarze mają sukces, mieszkańcy coś i na dokładkę radość.
Za każdym następnym razem pospólstwu tłumaczy się, że przetargi wciąż wygrywa wąska grupa wykonawców, a to dlatego, iż są dobrzy i stając do przetargu składają atrakcyjne cenowo oferty. Co najciekawsze, bolesne i szkodliwe, że żadne instytucje kontrolne (wewnętrzne i zewnętrzne) nie zadają sobie trudu, aby przyjrzeć się temu niezbyt zakamuflowanemu sposobowi pompowania pieniędzy w określone kieszenie. Nikt nie stara się obnażyć mechanizmów działania tej powszechnej korupcyjnej machiny, która w bezczelny sposób dokonuje drenażu publicznych finansów. Należy oczywiście dodać, że trzeba być do bólu naiwnym, by sądzić, że cały ten proceder może spokojnie funkcjonować bez współdziałania wykonawcy z inwestorem. Nie bójmy się prawdy. Każdy średnio inteligentny człowiek wie, że uczciwy inwestor, którego na pierwszym planie powinna być troska o finanse publiczne (czyt.: mieszkańców) nie będzie pompował dodatkowych pieniędzy wykonawcy ponad kwotę ustaloną w umowie. Jako strażnik finansów publicznych powinien przyjąć, że wygrywający przetarg musiał mieć pełną fachową, merytoryczną oraz ekonomiczną wiedzę na temat prac, których stając do przetargu podejmuje się wykonać. Nie powinno być żadnego uzasadnienia i przyzwolenia, aby na zasadzie kosztownych „prac dodatkowych” premiować dodatkowymi pieniędzmi wykonawców. Chyba że…
Zakończę standardowo. Zgodnie z polskim prawem, każdy obywatel a funkcjonariusz państwowy w szczególności oraz radny mają obowiązek powiadomienia prokuratury w przypadku powzięcia wiedzy lub podejrzenia o popełnieniu przestępstwa. Zaniechanie takiego obowiązku przez funkcjonariusza państwowego oraz inne wymienione osoby zagrożone jest w kodeksie karnym stosowną karą.
W kolejnych częściach dotyczących powyższych rozważań, przejdziemy do przedstawienia czytelnikom bloga konkretnych przykładów twórczości pt. „roboty dodatkowe”. Już dzisiaj zapewniamy, że będzie to niesamowita lektura.
klękajcie narody, ale jaja :-D
OdpowiedzUsuńAutor kończy:
OdpowiedzUsuńW kolejnych częściach dotyczących powyższych rozważań, przejdziemy do przedstawienia czytelnikom bloga konkretnych przykładów twórczości pt. „roboty dodatkowe”. Już dzisiaj zapewniamy, że będzie to niesamowita lektura.
Taaaaaaaaa to może być ciekawa lektura.
Wreszcie ktoś weźmie pod lupę kombinatorów. Skończy się żerowanie na publicznym groszu.
OdpowiedzUsuńMoja firma zawsze w przetargu dawała cenę, która zapewniała wykonania inwestycji w 100% i nie planowano dodatkowych robót. Jestem tym mocno zbulwersowany. Jest wiele przypadków nadających się do CBA jak nic. Pozdrawiam autorów bloga
OdpowiedzUsuńZa przykładem dodatkowych robót idzie kierownik oświaty czego tego radni nie widzą :-D
OdpowiedzUsuńNie wiadomo tylko, czy dodatkowa robota jest w gimnazjum, czy w urzędzie?
OdpowiedzUsuńPanie Artynski czy pan nie widzi problemu. Dlaczego pan i pozostali radni milczą i nie badacie szczegółowo problemu dodatkowych robót zaplanowaych dodatkowo w wygranych przetargach.
OdpowiedzUsuńJa uważam, że na BIP powinna być zawarta pełna informacja zarówno kowta wygranego przetargu jak i kwota dodatkowych robót wraz z uzasadnienem . Mieszkańcy powinni wiedzić. Dziękuję za te informację cały czas docierały do mnie informacje , że mamy dobrego gospodarza a tym czasem blog otworzył mi oczy i widać co się dzieje. Nasze Panstwo jest okradane przez przebiegłych cwaniaczków. Panowie radni zgłoście chęć udziału w Radiu Maryja i pochwalcie się jak bronicie interesów mieszkańców i przedsiębiorców. Nie zrobicie tego bo by was społeczenstwo wyśmiało. Szczęść Boże wierny czytelnik bloga.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą, a ty wiesz kto wygrawał i wygrywa przetarki w mieście - firma rodzinna związana z magistratem czekam niecerpliwie na informacje jakie to dodatkowe roboty przez tą firmę były wykonane i ile zgarneli dodatkowo poza przetargiem kasy?
OdpowiedzUsuńRęce opadają tak im zawierzyliśmy w czasie wyborów, tak zapewniali, że będą dbać o nas mieszkanców , a co robią z przetargami - wymyślają dodatkowe roboty i wszystko jest ok. Dziękujemy autorom bloga za uświadomienie nas mieszkańców jaką mamy władzę w mieście.
OdpowiedzUsuńZnam całe towarzystwo. Roboty dodatkowe to ich specjalność. Macie o czym pisać.
OdpowiedzUsuńDodatkowa kasiora dla kolesi,proste jak dwa razy dwa.Ale moze u nich to pięć?.
OdpowiedzUsuńGdzie w gminie są konfitury kazde dziecko o tym wie.Ech dziki kraj jak mawia klasyk
OdpowiedzUsuńKrótka piłka. W wyborach rozpędzić ich na cztery wiatry.
OdpowiedzUsuńTen rodzinny owsiany interes czas odstawić od koryta. Jak tego nie zrobimy miasto pójdzie z torbami.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem. Jak radni mogą pozwalać jednemu człowiekowi decydować o dowolnym przepływie publicznych pieniędzy. W dużym stopniu roboty dodatkowe to korupcja.
OdpowiedzUsuńWięcej nie dam się oszukać. Burmistrz już nie dostanie mojego głosu. Za takie mataczenie wysłać kombinatora na zieloną trawkę.
OdpowiedzUsuńNie wszystko złoto co się świeci :-D
OdpowiedzUsuńMy ich wybieramy, a oni nas na żywca skubią. Paranoja nie demokracja.
OdpowiedzUsuńDziękuje Księdzu Proboszczowi że sie odcioł od tej skorupowanej zarazy.
OdpowiedzUsuń„Obowiązki inspektora nadzoru nad zadaniem inwestycyjnym pn. „Termomodernizacja placówek oświatowych w mieście Świdwin” – na podstawie umowy IRP.I.342-21/2009 z dnia 1 października 2009 r. za wynagrodzeniem 55.000,00 zł, tj. równowartości 14.185,86 euro – powierzono do realizacji wykonawcy, którego nie wybrano z zastosowaniem zasad określonych w przepisach o zamówieniach publicznych, co było niezgodne z art. 35 ust. 4 ustawy z dnia 30 czerwca 2005 r. o finansach publicznych. Za wskazane nieprawidłowości odpowiedzialność ponosi Burmistrz – str. 112 protokołu.”.”
OdpowiedzUsuńMÓWI WAM TO COŚ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!