Radny Cieśliński opowiada głupoty

W protokole z posiedzenia połączonych komisji rady miasta Świdwin z dnia 4 października br., istnieje wstrząsający zapis wypowiedzi, świadczącej o kompletnej ignorancji przewodniczącego-radnego Stanisława Cieślińskiego. Czytelnikowi tego dokumentu mogą co najmniej, mówiąc kolokwialnie, stanąć włosy dęba, o ile nie "krew zalać"!

Przewodniczący obrad, radny Stanisław Cieśliński, powiedział:

„Panie burmistrzu, może wejdę w temat i przypomnę. Dwie kadencje do tyłu, nawet trzy, kiedy faktycznie w Radzie Miasta zasiadał „biznes”, podatki nie były uchwalane w ogóle. Był taki rok, że podatek nie był podniesiony, obiecane było, że gdy podatki nie będą podniesione miejsc pracy przybędzie, a przedsiębiorcy się rozbudują. Widać, że tych miejsc nie przybyło, a wtedy ten uszczerbek był duży dla miasta”.

Jak się nie ma wiedzy, to lepiej przemilczeć niż pleść tego rodzaju głupoty. Tego już nie można nazwać wprowadzaniem ludzi w błąd, to jest zupełny brak szacunku dla wszystkich pracodawców i obrażanie na pograniczu pomówienia. Zwrócić należy także uwagę, że dopuściła się tego osoba publiczna, na dodatek radny i członek prezydium rady miasta.

Oto dowody, które potwierdzają mój pogląd na tę sprawę /dane za GUS/.

W latach 2003 – 2006, kiedy według przewodniczącego-radnego rządził „biznes”, liczba bezrobotnych w Świdwinie w 2006 r. w stosunku do 2003 r. spadła o 35,6%, a liczba podmiotów w sektorze prywatnym wzrosła o ponad 5%. Tendencja wzrostowa, m.in. siłą rozpędu zainicjowanego przez „biznes” w radzie, trwała jeszcze przez kilka lat i pozwalała się rozwijać, kiedy nagle zaczęła drastycznie maleć. O ile zmaleje za 2012 r., kiedy tak radykalnie wzrosły podatki i opłaty, dowiemy się za kilka miesięcy.

W latach 2003 – 2011 ilość podmiotów w sektorze publicznym w naszym mieście spadła o 47,2%, w tym samym okresie ilość podmiotów w sektorze prywatnym wzrosła o 15,4% i ten sektor zagospodarował znaczną ilość bezrobotnych. Spadek bezrobocia w tamtym okresie, a w ogóle jego zmniejszenie przez ostatnią dekadę, nie zostało spowodowane przez działalność przewodniczącego-radnego, ani jego kolegów od radosnej twórczości, lecz w wyniku m.in. rozwoju „biznesu” i tworzenia miejsc pracy. Ile mogłoby ich powstać więcej, gdyby z budżetu miasta pieniądze nie szły na nie zawsze mądre pomysły.

Jaki trzeba mieć tupet, żeby opowiadać publicznie takie banialuki, bo przecież posiedzenie komisji to publiczne spotkanie. Przewodniczący-radny powinien się zastanowić. Na jego miejscu ratowałbym honor i na najbliższej sesji oficjalnie przeprosił „biznes” za pomawianie. Zasiadanie w radzie miasta przez kilka kadencji do czegoś zobowiązuje, a „doświadczenie” powinno bronić przed opowiadaniem głupot. Więcej szacunku dla ciężko pracujących, a mniej wazeliny dla pierdzących w stołek za pieniądze podatników. Za plecenie głupot nie powinno być takich diet, na które „biznes” ciężko pracuje.

Przewodnicząca i sekretarz Rady Konsultacyjnej powinni czym prędzej, w imieniu tego gremium mającego w swym składzie "biznes", złożyć pisemny protest w kontekście wypowiedzi radnego Cieślińskiego, który nawet się nie zająknął, prowadząc posiedzenie komisji, kiedy skarbnik miasta mijała się z prawdą, informując radnych, że składniki podatków w wymienionych zakresach rosną o ok. 4%. Nieprawda, bowiem za tzw. grunty pozostałe rosną o 5,6%, a od budynków mieszkalnych o 4,8%. Średnio rosną więc o 5,2%, a to znaczna różnica ze śr. 4%. Tego przewodniczący-radny nie raczył zauważyć, tak był zaabsorbowany wspomnieniami podszytymi amnezją. Budzi również zdziwienie, że żaden radny z uczestniczących w spotkaniu nie zareagował na wypowiedź radnego Cieślińskiego. Brak reakcji ze strony burmistrza, przynajmniej mnie, zupełnie nie dziwi.